Sprawa przeciwko byłemu szefowi ?Solidarności? z nowosądeckiego PKP Cargo Józefowi Wilkowi najprawdopodobniej zostanie umorzona. ? Jak do tej pory doniesienia, sformułowane przez zarząd tej spółki nie potwierdziły się w toku śledztwa ? wyjaśnia prokuratura.? Będę chciał wrócić do pracy i dalej działać w związku. Od początku mówiłem, że jestem niewinny ? mówi związkowiec.

- Postępowanie jeszcze jest w toku, ale jak do tej pory zarzuty stawiane w zawiadomieniu, które przesłał do nas były pracodawca związkowca nie znalazły żadnego potwierdzenia w naszych ustaleniach ? przyznaje Waldemar Kriger, zastępca Prokuratora Rejonowego w Nowym Sączu. Jak się okazuje prokuratorskie śledztwo przebiegło dwutorowo: na początku śledczy ustalali tylko czy były szef zakładowej ? S? nie pobierał nienależnych świadczeń. W czasie tego postępowania do prokuratury wpłynęło kolejne zawiadomienie, które miało dotyczyć przywłaszczenia materiałów budowlanych, będących własnością spółki.

- Jeśli nic się nie zmieni, to obie sprawy zostaną umorzone. Oczywiście do czasu zakończenia postępowania wszystko może się wydarzyć, ale na chwilę obecną nie ma podstaw, żeby te doniesienia potwierdzić dowodami. Czynności zakończymy najprawdopodobniej w lutym i wtedy zdecydujemy czy umorzyć postępowanie, czy też będzie akt oskarżenia ? dodaje prokurator Kriger.Zarząd spółki, który doniósł na Wilka do prokuratury, nie chce komentować tych informacji. W oddziale południowym PKP Cargo nikt nie był skłonny wypowiadać na ten temat. W centrali głos zabrał jedynie rzecznik prasowy PKP Cargo Mirosław Kuk. ? Nie będziemy komentować tych doniesień, przynajmniej do czasu aż prokuratura formalnie podejmie decyzję ? powiedział nam rzecznik.

Sam zainteresowany, zwany przez kolegów z Solidarności ?twardym negocjatorem? powiedział reporterowi portalu Sądeczanin.info, że będzie chciał wrócić do pracy w PKP Cargo i do kierowania zakładowym związkiem, jeśli tylko prokuratura formalnie śledztwo umorzy. ? Zostałem wyrzucony z pracy wraz z trzema innymi pracownikami. Teraz Sądy Pracy uznają nasze racje, a jeśli prokuratura w lutym umorzy postępowanie to nie widzę powodów, żeby nie wrócić do pracy i do związkowej działalności. Od początku twierdziłem, że jestem niewinny, a atak na mnie nastąpił na trzy dni przed możliwym strajkiem, gdy stałem na czele ekipy negocjującej z zarządem spółki. Broniliśmy naszej firmy przed prywatyzacją i zwolnieniami - powiedział nam Józef Wilk.

Z takiego obrotu sprawy zadowolony jest też Stanisław Kogut, senator Prawa i Sprawiedliwości, dobry znajomy Wilka. ? Od początku mówiłem, że zarzuty wobec pana Wilka to atak na związkowca, który stanął w obronie dobrze prosperującej firmy w momencie, gdy planowano jej prywatyzację i była groźba likwidacji oraz zwolnień. Za obronę praw pracowniczych pan Wilk naraził się ówczesnym władzom spółki. Przecież z powodu brutalnych ataków na związek ludzie musieli korzystać z pomocy lekarskiej ? oburza się senator. Jego zdaniem, szef zakładowej "S? powinien odzyskać swoje miejsce pracy. - Dziś ci, którzy go tak oczerniali sami powinni stanąć przed prokuratorem, a pan Wilk powinien wrócić nie tylko do działalności związkowej, ale i do pracy - dodaje senator.

Przypomnijmy, że Józef Wilk, wraz z kilkoma innymi pracownikami został w ubiegłym roku zwolniony dyscyplinarnie. Wywołało to wiele komentarzy, bowiem Wilk był głównym negocjatorem związkowym w sporze z zarządem spółki m.in. w sprawie zagwarantowania pakietu socjalnego dla pracowników. Z końcem lutego 2013 r. zmienił się zarząd spółki. Nowe kierownictwo wzmogło procedury kontrolne. Poinformowano, że w ich wyniku wykryto nieprawidłowości.

- "Po przeprowadzonej na wniosek pracowników kontroli okazało się m.in., że ten pan brał pieniądze za kursy pociągami, a w ogóle się w nich nie pojawiał. Kontrola rozpoczęła się 8 lipca po zawiadomieniu, które wpłynęło od grupy pracowników zakładu. Dotyczy ona nadzoru sprawowanego w zakładzie, organizacji pracy, zgodności podejmowanych działań z procedurami wewnętrznymi i przepisami prawa. Nie wykluczamy kolejnych wniosków do organów ścigania " ? mówił nam w lipcu ub.r. rzecznik prasowy PKP Cargo.

Wilka mieli kryć koledzy, którzy m.in. podpisywali za niego listę obecności. Dyrekcja zakładu zawiadomiła prokuraturę. Pojawiły się też doniesienia medialne, że Wilk, zatrudniony jako pomocnik maszynisty, miał zarabiać nawet 39 tys. zł miesięcznie.

Od końca 2013 roku w PKP Cargo trwa prawdziwa karuzela kadrowa. Z pracą pożegnał się m.in dotychczasowy prezes spółki. Wcześniej na mocy porozumienia zażegnano konflikt ze związkowcami.

Źródło: ?Sądeczanin.info?