Drukuj

20 sierpnia 1990 roku w Ursusie, miała miejsce jedna z najtragiczniejszych katastrof kolejowych w Polsce, w której zginęło 16 osób a kilkadziesiąt zostało rannych.

 Ursus 20081990 1

 

W tył pociągu pasażerskiego jadącego ze Szklarskiej Poręby, o 6:20 rano uderzył ekspres "Silesia" międzynarodowej relacji Praga – Warszawa. W wyniku najechania, ostatni wagon pociągu ze Szklarskiej Poręby został kompletnie zmiażdżony. Wypadek spowodowała usterka sygnalizacji urządzeń zabezpieczenia ruchu kolejowego.

Chociaż katastrofa w Ursusie jest jedną z większych na kolei w powojennej Polsce, nigdy jej nie upamiętniono. Tymczasem obelisk jest, chociażby w Szczekocinach (woj. śląskie), gdzie ponad dekadę temu w zderzeniu dwóch składów zginęło tyle samo osób co w Ursusie - 16.

Zapalić znicz, pomodlić się czy pogrążyć się w myślach można też przy podobnym obiekcie koło Otłoczyna (woj. kujawsko-pomorskie). Tam 42 lata temu śmierć poniosło 67 pasażerów i kolejarzy. Miejsce na głaz z tablicą znalazło się również w Jarostach (woj. łódzkie), gdzie do katastrofy doszło w 1962 roku. Wówczas zginęły 34 osoby.

W kraju, gdzie pomniki przypominają nawet o drobnych zdarzeniach, nikt nie uczcił ofiar kolejowej katastrofy sprzed trzech dekad.

W sprawie upamiętnienia katastrofy w Ursusie trwa przepychanka pomiędzy samorządem Ursusa a władzami PKP. Natomiast obok miejsca katastrofy wisi kartka, którą w 32. rocznicę katastrofy powiesiła kolejarka Pani Poliksena Anna Artecka.

- Chciałam, by o tej historii dowiedziało się więcej osób, żeby ludzie pamiętali. Brak jakiegokolwiek wspomnienia bardzo mocno kojarzy mi się z tuszowaniem kart historii i udawaniem, że nic takiego nie miało miejsca - wyjaśnia Poliksena Anna Artecka.

 Ursus 20081990 2